Kobiety po czterdziestce za wszelką cenę starają się utrzymać kontrolę nad wyglądem. Robią to za pomocą botoksu, ale także jedzenia. Starają się zachować wizerunkowe „status quo” na tym etapie życia, jakby je hibernować. Anoreksja zamraża, bo nie pozwala ciału się zmieniać.
dr Katarzyna Niewińska o anoreksji kobiet po 40. roku życia
psycholog, terapeutka z Kliniki PsychoMedic.pl, pracuje również w Klinice Nerwic, Zaburzeń Osobowości i Odżywiania w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
40-letnie anorektyczki to nowe zjawisko?
Zawsze były. Jednak trudno stwierdzić, czy jest teraz więcej osób zmagających się z tym problemem, czy po prostu jest lepsza wykrywalność tej choroby. Kiedyś takie kobiety mogły siedzieć w domach, dzisiaj funkcjonują w społeczeństwie. Fakt, że są aktywniejsze, sprzyja zaburzeniom odżywiania. (…)
Przyczyn podobnego zachowania trzeba szukać w dzieciństwie?
Zaburzenia odżywiania to choroba bio-psycho-społeczna, czyli aby zachorować, trzeba mieć podatność organizmu biologiczną i psychiczną, nie bez znaczenia są tu czynniki społeczne – rodzina, znajomi i moda. 40-letnie kobiety chorujące na anoreksję to często osoby, które jako nastolatki miały większe bądź mniejsze trudności z jedzeniem, obrazem siebie. Na emocje związane z trudnościami życiowymi nauczyły się reagować w taki sposób, wynosząc z dzieciństwa wzorce rodziców nagradzających lub karzących za pomocą jedzenia. Drugi typ to kobiety czujące, że straciły kontrolę nad swoim życiem. Nieradzące sobie na głębszym poziomie z lękiem przed przemijaniem i śmiercią. Albo po prostu bojące się zestarzeć.
Czego się boją?
Boją się przytyć. I kiedy drążę dalej, ciąg myślowy jest łatwy do przewidzenia. Ponieważ się zestarzeją, nie będą takie atrakcyjne jak kobiety 20-letnie i nikt się nie będzie za nimi oglądał. Prawda jest taka, że po czerdziestce kobiety budują poczucie wartości na innych cechach niż atrakcyjność fizyczna zgodna z kanonami młodości. Mają dobrą sytuację materialną, głębokie relacje z dziećmi (czy wnukami), są dobrymi specjalistami w swojej dziedzinie. Na tym opierają swoją ocenę i poczucie stabilności bycia w świecie. Czterdziestoletnie kobiety z zaburzeniami odżywiania tego nie potrafią. Ponieważ wcześniej skupiały się na swoim wyglądzie i były atrakcyjnymi kobietami, nie chcą się pogodzić ze zmianą sytuacji, z tym, że nie są już najpiękniejsze w firmie, bo przychodzą do pracy młodsze, ładniejsze kobiety. Zaczynają myśleć: „jak tylko będę szczupła, nadal będę najpiękniejsza”, w domyśle mój czas nie przeminie, skontroluję nawet swoją biologię”. Obawiają się, że koleżanki w firmie będą miały lepszą pozycję zawodową. A one, mniej atrakcyjne, nie będą dostawały ciekawych projektów i nikt ich nie zaprosi na imprezy. Boją się, że mąż będzie zainteresowany młodszą kobietą. Restrykcjami dotyczącymi swojej wagi kobiety próbują de facto poradzić sobie z lękiem przed śmiercią. W terapii próbujemy podpowiedzieć, jak inaczej można myśleć o okresie przemijania, oswoić lęk przed przemijaniem czy słabością, chorobą. Później idziemy do pierwotnych lęków wywodzących się z dzieciństwa: rodzice akceptujący za coś (ładny szczupły wygląd, świetną grę na pianinie) i dziecko wypełnione lękiem przed odrzuceniem.
Anoreksja jest też sposobem na utrzymanie kontroli…
Zaburzenia żywienia „są potrzebne” do utrzymania równowagi. Pojawia się lęk – odpowiedzią jest kontrola jedzenia. Kobiety za wszelką cenę starają się utrzymać kontrolę nad swoją biologią, nad wyglądem. Robią to za pomocą np. botoksu czy innych kosmetycznych ulepszaczy, ale także jedzenia. Starają się siebie zamrozić na pewnym etapie życia. Anoreksja zamraża, bo nie pozwala, żeby ciało się zmieniało. Wprawdzie nie zabiera zmarszczek (jak botoks), ale nie pozwala na pojawienie się zbędnej warstwy tłuszczu. Nie oszukujmy się, przeważnie kobiety po czterdziestce nie są takie bardzo szczupłe, to są kobiety unormowane wagowo. Wiele się boi roztyć, dla nich to koniec świata. A to jest nieprawda. Jak ktoś jest w miarę zdrowy, uprawia sport i je pięć posiłków dziennie, to nie ma możliwości, żeby się roztył. Nie każda osoba, która po czterdziestce się odchudza, będzie miała zaburzenia odżywiania. Jednak są osoby, u których staje się to obsesją: życie i myśli zaczynają krążyć tylko wokół jedzenia/niejedzenia, wyglądu. Te natrętne myśli mają bardzo ważną rolę do spełnienia.
Powodują, że nie myśli się o innych problemach?
Tak. Stają się tematem zastępczym. Anorektyczki przestają się niepokoić mężem, sytuacją w firmie, nie pytają siebie: „czy jestem dobrą matką”, nie dokonują rozliczeń życiowych, nie zastanawiają się: „gdzie jest moje miejsce w życiu?” Myślą o tym, czy dzisiaj coś zjedzą albo czego nie zjedzą.
Czy te dojrzałe kobiety nie są bardzo samotne w swojej anoreksji? O anorektycznych zaburzeniach nastolatek wiele się mówi i specjaliści starają się im pomóc, a kobiety dojrzałe „powinny same sobie poradzić”?
Osoby chorujące na anoreksję, kiedy są nastolatkami, mogą liczyć na wsparcie rodziny, bliskich. Sporo się o tym mówi. A chorujące kobiety 40-letnie to najczęściej perfekcjonistki, rywalizujące o pierwsze miejsce, wymagające od siebie. Nie mają dużo przyjaciół, są skryte. Mało mówią o swoich słabościach. Uważają, że powinny sobie radzić same.(…) Anoreksja powoduje tak naprawdę utratę kontroli – nie można już inaczej funkcjonować, tylko trzeba myśleć cały czas o jedzeniu i niejedzeniu, te myśli dominują, przesłaniają wszystkie inne tematy. (…)
To straszne i smutne. Nie wydaje się Pani, że żyjemy w świecie, w którym wszyscy balansujemy na granicy anoreksji?
Osoby, które mają predyspozycję do anoreksji, muszą się mieć na baczności. Z telewizji i gazet otrzymują nieustanny przekaz o kontroli wagi i nieustannych ćwiczeniach. Nie jest to groźnie, jeżeli ma się dobrą sytuację w domu i niezwariowane na punkcie diet koleżanki w pracy. Bliższa od gwiazdy fitnessu będzie koleżanka przy biurku, mąż, mama, siostra. Dobre relacje z innymi osobami ochronią przed szkodliwym wpływem tego przekazu. Gorzej jest, jeżeli osoby ze skłonnością do anoreksji separują się od najbliższych i szukają oparcia wyłącznie u medialnej gwiazdy propagującej „zdrowy styl życia”. Wtedy ona staje się najbliższą, codziennie oglądaną osobą. Ćwiczenia i dieta to dla nich sposób, aby być bliżej tej osoby, która je fascynuje, którą lubią i która daje im poczucie bezpieczeństwa. Skoro ona mówi, że jak ćwiczysz, to jesteś cool – nie muszą się zastanawiać nad innym aspektami życia. Jeżeli wchodzi się w poetykę tych ćwiczeń, mając za sobą np. epizod anoreksji, to rośnie ryzyko powtórzenia się choroby.
Dieta i ćwiczenia nas nie uszczęśliwią?
Z długoletnich badań wynika, że tym, co daje nam szczęście, nie jest idealna sylwetka, tylko bliskie relacje z ludźmi. Nie próbujmy tych realnych spotkań zamieniać na relacje z człowiekiem z ekranu.
Czy będzie więcej przypadków anoreksji u czterdziestolatek spowodowanych nadmierną kontrolą i bezsilnością wobec przemijania?
Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Takie osoby były od zawsze. Czy będzie ich więcej? Czy po prostu będzie ich większa wykrywalność, bo będą pojawiać się w statystykach medycznych jako osoby leczące się? Co ciekawe, pierwsze opisy kobiet chorujących na anoreksję to już czasy średniowiecza. Dużo było takich dziewczyn, o których mówiono, że potrafią żyć bez jedzenia i posilać się tylko eucharystią i modlitwą. Prawdopodobnie podjadały w nocy. Dla nich bycie w stanie permanentnego głodu i kontrola tego, były przyjemnością.
Co człowiek w życiu może kontrolować?
Warto odróżnić sytuacje, które można kontrolować, od tych, których nie można. To jest bardzo trudne, ale priorytetowe. Nie można kontrolować tego, jaka jest pogoda, czy coś na nas spadnie, czy będzie się miało wypadek lub dopadnie nas ciężka choroba. Nie mamy wpływu na starzenie się ciała, przemijanie. Niezależnie od tego, co robimy i tak tego nie unikniemy. Można kontrolować, o której się wstanie, jakich przyjaciół się sobie dobiera i wiele innych rzeczy. Ważne jest, żeby wypracować pewną tolerancję, że nie zawsze wszystko musi się udać na 100%: w nocy może nas rozboleć brzuch, i nie damy rady wstać o zaplanowanej porze. Można wpływać na swoje ciało poprzez ćwieczenia i dietę, ale mieć tolerancję na niepewność. Na to, że na przykład niekoniecznie będzie się miało modelowe mięśnie. Nie z każdego układu mięśni można mieć ten wymarzony sześciopak, nawet jak się mocno schudnie i będzie się ćwiczyć do upadłego. I tak jest ze wszystkim. Przez całe życie towarzyszy nam pewna doza braku kontroli. I trzeba się z tym pogodzić. A jak to zrobić, to już inna historia…
* materiał jest stworzony z fragmentów wywiadu Krystyny Romanowskiej z dr Katarzyną Niewińską, pochodzi z książki „Chrzań te diety”.
CBD – kannabidiol – poprawia nastrój bez uzależniania
Raport WHO potwierdził, że CBD jest nietoksyczne, nieodurzające i dobrze tolerowane. Kannabidiol poprawia jakość życia i nastrój. Jednocześnie pozwala zachować jasność umysłu. Nie powoduje efektu odurzenia czy ryzyka uzależnienia.