To bardzo popularna, mało inwazyjna i niedroga procedura w stomatologii estetycznej. Sprzyja zachowaniu żywych tkanek pacjenta, a jej efekty bywają spektakularne. Żeby jednak leczenie okazało się sukcesem, niezbędne jest przestrzeganie kilku kluczowych zasad.
dr Katarzyna Jękot o bondingu
Absolwentka Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu i założycielka warszawskiego Studia Stomatologii Powiśle. Specjalizuje się w stomatologii estetycznej, protetyce i implantoprotetyce.
Czym jest bonding?
To minimalnie inwazyjna technika, która poprawia wygląd zębów. Polega na nałożeniu żywicy kompozytowej na powierzchnię zęba i jej naświetleniu. Można założyć kompozyt bezpośrednio lub zastosować metodę flow injection, gdzie na podstawie sylikonowego klucza wstrzykujemy kompozyt na powierzchnię zębów.
W jakich przypadkach można tę technikę zastosować?
Stosujemy ją w celach estetycznych – przywracając pacjentowi komfort uśmiechu, a także w celach funkcjonalnych, np. przez zamknięcie szpar po leczeniu ortodontycznym, jako sposób odbudowy startych zębów czy też zmiany ich kształtu lub długości.
Jak wygląda ten zabieg i ile trwa leczenie?
Bonding można wykonać w trakcie jednej wizyty, ale niezbędne jest specjalne przygotowanie. Najpierw określamy cele, oczekiwania pacjenta i możliwości. Ważne jest skonfrontowanie wyobrażeń z rzeczywistością oraz stworzenie planu leczenia – ustalenie priorytetów oraz jasne przeprowadzenie pacjenta przez wszystkie etapy i ich koszty. Każdy przypadek jest inny i muszą zostać spełnione odpowiednie warunki, by leczenie tą metodą się powiodło.
Jakie są to warunki?
Tak zwane ABC bondingu. Mówiąc dosłownie, zęby powinniśmy: A (ang. align) – wyrównać, B (ang. bleach) – wybielić, C (ang. contour) – ukształtować. Zawsze w tej kolejności. Pacjenci przychodzą z nachodzeniem zębów na siebie lub z cofniętym zębem i chcą to skorygować bondingiem. A ta metoda nie służy naprawieniu wad zgryzu, ale poprawieniu jego estetyki i zniwelowaniu małych wad funkcjonalnych. Dlatego kluczowy jest ten pierwszy etap, czyli odpowiednie ustawienie zębów w łuku, jeśli dany przypadek tego wymaga. Dzięki alignerom, czyli przezroczystym nakładkom, zęby są prostowane w łatwiejszy, bardziej przewidywalny i przyjemniejszy dla leczonej osoby sposób.
A co się stanie, jeśli zrobimy inaczej?
Bez tego leczenie nie będzie trwałe i lekarz powinien o tym poinformować. Jeżeli ominiemy etap ortodoncji u pacjenta, który przyszedł do nas ze startymi zębami, i wypełnimy je kompozytem bez odpowiedniego ich ustawienia, ten kompozyt bardzo szybko odpadnie. Trzeba pamiętać, że to starcie skądś się wzięło, tkanki nie wytrzymały przeciążeń, a więc w tym ustawieniu kompozyt także tego nie wytrzyma. Przekazuję swoim pacjentom, że leczenie wyłącznie objawów bez wyleczenia ich przyczyny co do zasady nie ma sensu.
Jak trwały jest efekt takiego odpowiednio przeprowadzonego leczenia?
To zależy od nawyków, diety, dysfunkcji, jak np. gryzienie przedmiotów czy zaciskanie zębów, ale średnio efekt utrzymuje się około pięciu lat. W tym czasie nie powinno dojść do ukruszeń czy przebarwień, a nawet jeśli tak się stanie, ta metoda pozwala na łatwą korektę.
Trzeba pamiętać, że najważniejsza jest odpowiednia higiena zębów – usuwanie płytki nazębnej, niedoprowadzanie do gromadzenia się kamienia czy osadu.
Jakie są przeciwwskazania do wykonania takiego zabiegu?
Duże wady zgryzu, jeśli nie chcemy lub z jakiegoś powodu nie możemy ich naprawić, choć to zdarza się niezwykle rzadko. Bardzo duże zniszczenie zęba lub tendencje do bruksizmu, czyli nawykowego zaciskania zębów, to także przeciwwskazania. W takich przypadkach decydujemy się na bardziej inwazyjne metody.
Jakie metody bonding może zastąpić?
Bonding poprawia estetykę zębów, może więc w określonych przypadkach być alternatywą dla licówek czy koron. Lepiej za pomocą bondingu naprawiać delikatne ukruszenia i pojedyncze zęby. Jest zdecydowanie tańszym zabiegiem stomatologii estetycznej, a do tego mniej inwazyjnym. To ważna część współczesnej stomatologii – jak najdłuższe zachowanie żywotności własnych tkanek, szczególnie u młodszych ludzi, którzy mogą mieć przed sobą jeszcze kilkadziesiąt lat życia.
Czyli leczenie biologiczne?
Tak. Z roku na rok to leczenie jest coraz bardziej zachowawcze i uważam to za właściwy kierunek – nie chcemy doprowadzać do obumarcia miazgi, coraz więcej tkanek chcemy uratować, a tam, gdzie to możliwe, stosować zabiegi delikatnie korygujące i minimalnie inwazyjne jak właśnie bonding. Myślimy przyszłościowo, tak by nasze i przyszłe pokolenia mogły cieszyć się własnym uzębieniem do późnej starości.
Jakie są wady bondingu?
Kompozyt może się przebarwić lub zmatowieć, po kilku latach wymaga też zazwyczaj wymiany. Pamiętajmy, że jest to opcja budżetowa w kategorii stomatologii estetycznej. Pacjentom szukającym najtrwalszych rozwiązań często sugeruję licówki.
Zdarza się, że odmawia pani wykonania licówek ze względu na dobro pacjenta?
Tak, jeśli uznam to za szkodliwe rozwiązanie. Możemy bardzo dużo poprawić przy niewielkiej ingerencji w tkanki własne. Zawsze pokazuję pacjentom różne możliwości, rysuję właściwy obraz tego, czego możemy się spodziewać. Mamy za sobą setki przypadków z pełną dokumentacją, zdjęcia metamorfoz, które ułatwiają podjęcie właściwej decyzji. Moje leczenie zawsze opiera się na rozmowie – proponuję najlepsze w mojej fachowej opinii narzędzia, dopasowane do potrzeb, wieku, stylu życia czy historii danej osoby. Zdarza się, że ktoś nie chce poddać się leczeniu ortodontycznemu, ale moją rolą jest wyjaśnienie, co nam to daje teraz i w przyszłości. Coś, co teraz jest oszczędnością, za chwilę może okazać się kosztem, np. utraty tkanek czy droższego zabiegu.
To brzmi jak spersonalizowane podejście do stomatologii.
Każdy pacjent powinien być traktowany indywidualnie. To truizm, ale czasem o tym zapominamy – każdy ma inne potrzeby. Naszym zadaniem jest jak najlepsze dopasowanie narzędzi do konkretnego przypadku. A tych narzędzi jest tyle, że nie musimy już wpadać w pułapkę traktowania wszystkich jednakowo. Holistyczne spojrzenie jest kluczem do zdrowia pacjenta.
Czy świadomość pacjentów również się zmienia?
Z pewnością zwracają coraz większą uwagę na zęby i ich stan – u młodych ludzi widać to wyraźnie, ale i u starszych zauważam zmianę. Mamy teraz pacjentów po 60, którzy rozpoczynają leczenie ortodontyczne – jakiś czas temu to się nie zdarzało. Niestety, Polacy nadal mierzą się z dużymi problemami z próchnicą, spożywamy zbyt dużo cukru szczególnie w okresie dziecięcym, co powoduje problemy w przyszłości. Podobnie jest z wadami zgryzu, które powinniśmy korygować na wczesnym etapie, by później nie powodowały dodatkowych zniszczeń czy starcia zębów.
Który etap leczenia jest dla pani źródłem największej satysfakcji?
To oczywiście sam koniec, efekt i szczery uśmiech zadowolenia moich pacjentów. Małe gesty, jak zmiana zdjęć profilowych lub podkreślenie ust czerwoną pomadką – mam wtedy
poczucie, że nie tylko zadbałam o zęby, lecz także w pewnym sensie o zdrowie psychiczne moich pacjentów, ich swobodę w wyrażaniu emocji. To często satysfakcja z diametralnej zmiany życia pacjentów, którzy stracili zęby, lub takich, u których nastąpiła wymiana wyjmowanej protezy na stałą. To wzruszający moment dla mnie jako lekarki, wypełnienie poczucia misji, które doprowadziło mnie do tego, że zaczęłam wykonywać ten zawód.
Współtworzą i kierują największą placówką chirurgii plastycznej w Polsce zarówno pod kątem przychodów, jak i liczby zatrudnionych chirurgów. Daria i Michał Charytonowicz mimo młodego wieku mogą się …
Medycyna estetyczna coraz odważniej wkracza do świata nastolatków w dużej mierze za sprawą treści udostępnianych w mediach społecznościowych. Jakie są regulacje prawne w gabinecie lekarskim …